pierwszy one-shot. bloga dopracuje z czasem.
miłego czytania. :3
UWAGA: One Shot zawiera nutkę erotyzmu.
I think I’m Sick
To był 3 wrzesień, pamiętam to jak dziś. Wychodziłem ze
studia, tuż po zakończeniu nagrywania kolejnego programu z moim skromnym
udziałem. Otuliłem się szczelniej ukochanym szalikiem w granatowo-czarne paski
i wbiłem ręce w kieszenie kurtki. Było niesamowicie zimno jak na wczesną
jesień. Czułem gdzieś tam w sobie, że ten dzień nie skończy się dobrze. Idąc do
samochodu przypomniałem sobie dlaczego – wczoraj pokłóciłem się z Kwon’em o to,
że dużo czasu poświęca Teayeng’owi. Chyba było to spowodowane moją zazdrością,
ale nie mogłem patrzeć na to, jak Tae przytula Kwon-Hyunga przy okazji całując
go w policzek. Niby to fan service, jednakże dla mnie to było nie do pojęcia –
przyzwyczaiłem się że GD jest tylko mój i że tylko mnie tak traktuje i mi na to
pozwala. Menager pewnie znowu coś wymysił, a ja byłem zbyt daleko by to
słyszeć. Moje myśli coraz częściej zajmuje Kwon. I coraz więcej myśli krąży
wokół jego bladych ust, delikatnych włosów, pięknego głosu i idealnego ciała.
Gdy wsiadłem do auta, obraz blondyna zniknął – moim umysłem zawładnęła jedna
myśl – wrócić do domu jak najszybciej! Nadepnąłem pedał gazu z całej siły,
wyjeżdżając przez bramę. W odpowiedzi silnik zamruczał i wyruszyłem w
niespokojne miasto. Nie obchodziło mnie co sie dzieje za oknem, nie obchodziło
mnie co leci w radiu, ani kto mnie molestuje sms’ami i telefonami. Zależało mi
by już być w domu, przed Taeyang’iem. Może uda mi się rozwiązać tą sprawę, bo
mam dość nie rozmawiania z Dragonem. 20 minut później byłem już przy bloku.
Znalazłem swoje miejsce parkingowe i postawiłem samochód. Wyskoczyłem z niego i
w biegu kilknąłem guzik na pilocie, by go zamknąć. Nie chciałem nawet czekać na
windę. Wbiegłem na 7 piętro ledwo łapiąc oddech. Zdjąłem szalik, który nagle
stał się cieżki jak stalowy łańcuch. Uspokoiłem się i wszedłem do mieszkania nr
42. Powitał mnie cudowny zapach sosu orientalnego i mięsa. Wiedziałem, że
Daesung gotuje moją ukochaną potrawę. Dzisiaj jako jedyny nie miałem wolnego.
Zdjąłem buty i podążyłem do kuchni.
- Anneyong Choi! – jak zwykle
zostałem przywitany radosnym uśmiechem i widokiem kolegi w fartuszku, który
dostał 3 lata temu na urodziny. Troszkę się sprał, ale nadal był cudnie różowy.
Zaśmiałem się w duchu i umyłem dłonie w zlewie. Usiadłem przy stole i spytałem:
- Robisz mój ukochany ryż z
mięsem, prawda? – zrobiłem najsłodszy uśmiech na jaki było mnie stać. Daesung
zaśmiał się i odpowiedział:
-
Właśnie tak Choi, w końcu dzisiaj byłeś naszym przedstawicielem w biznesie i
dobrze sobie poradziłeś.
-
Słuchałeś jej?
- No
oczywiście, chciałem wiedzieć czy czegoś nie powiesz nie tak, zważając na Twój
stan.
- Na
jaki stan? – już wiedziałem, że ktoś mu doniósł o mojej kłótni z Ji Yong’iem.
Grałem na zwłokę.
- Ty
dobrze wiesz jaki, Seung Hyun. – Kang odłożył drewnianą łyżkę i oparł dłonie o
stół patrząc mi prosto w oczy. Nie miałem jak się bronić, wszystko mógł
wyczytać z moich oczu.
- Skąd
o tym wiesz? – mój spokój mnie opuścił i na powrót stałem się smutnym TOPem.
- Tae
wpadł do mnie wczoraj wieczorem i powiedział mi że Ji Yong jest cały czas
zamyślony, naminowany, a gdy tylko wspomniał o Tobie, prawie rozwalił stolik.
Więc skoro On nie wie co się dzieje z naszym liderem, to może Ty mnie oświecisz
drogi TOPie?
- Co Ci
mam powiedzieć? – mój głos zrobił się bardzo cichy.
-
Najlepiej wszystko po kolei. Tylko poczekaj, dokończę obiad. – podszedł do
kuchenki, a ja zacząłem myśleć jak to wszystko odpowiednio ubrać w słowa. To
było niezwykle trudne. W końcu nie często opowiada się o zazdrości do kolegi z
zespołu. Kwan wyciągnął talerz, wysypał trochę ryżu na niego i przykrył go
sosem. Wyciagnął pałeczki i postawił przede mną talerz, wraz ze szklanką soku.
Chwyciłem pałeczki i rozpocząłem konsumpcje z zawrotną szybkością. Chciałem
zjeść i opowiedzieć DaeSungowi co się stało. On jadł spokojnie i chwytał się za
głowę patrząć, jak jedzenie szybko znika. Wypiłem sok i odstawiłem naczynia do
zlewu. Niepewnie zająłem swoje miejsce i wziąłem głęboki oddech.
-
Zacznę od wczorajszego popołudnia. Gdy wróciliśmy z mini koncertu, umyłem się i
poszedłem do Kwona. Gdy wszedłem do pokoju, zobaczyłem jak Teayang przytula go
i coś sobie pokazują na laptopie. Odchrząknałem i pokazałem Tae drzwi.
Pocałował Ji Yong’a w usta i wyszedł. On odłożył laptopa i wskazał na miejsce
obok siebie. Usiadłem i wprost powiedziałem mu że mam do niego żal, że jest tak
blisko Tae, a mnie unika. Zaczął zgrywać głupka, a ja dobitnie powiedziałem że
czuje się jak zabawka, a on zachowuje się jak frajer. Zaczęliśmy się kłócić, a
na koniec On powiedział że sobie za dużo wyobrażam i kazał mi wyjść. Odparłem
że jest cholernym egoistą i oberwałem w twarz. – widziałem jak Daesung otwiera
usta ze zdziwienia. – Wyszedłem bez słowa i słyszałem tylko jak uderza w coś.
Pobiegłem do pokoju i nie mogłem się uspokoić. Nawet dalej nie wiem dlaczego
tak zareagowałem. Przecież Dragon to mój przyjaciel, a ja jestem o niego..
zazdrosny? – sam nie mogłem uwierzyć. Dae siedział wpatrując się w jakiś punkt
i rzekł:
- A nie
myślałeś nigdy o czymś takim jak miłość?
- Co Ty
znowu wygadujesz? – powoli nie ogarniałem.
- A to,
że może Ty coś czujesz większego do Kwon-Hyunga? – powiedział to tak, jakby
odkrył Amerykę.
- ŻE
CO?! – momentalnie zacząłem kaszleć, to było dla mnie nie do pojęcia.
- Seung
Hyun-Hyung, ja widzę że coś musi być w moje teorii, bo tak to nie doszło by do
takiej sytuacji. Nie czepiałbyś się go, że Cie nie całuje i nie dotyka przy
innych, gdyby tak nie było. – w tym momencie sprawdziły się moje najgorsze sny.
-
Przecież ja nie umiem kochać Dae, ja nie wiem jak to jest. Poza tym Kwon nawet
nic do mnie nie czuje.
-
A skąd to wiesz? – widziałem rodzącą się
ekscytację w oczach Hyunga.
- A
stąd, że gdyby coś czuł to by tak nie zrobił!
- Sam
przed chwilą powiedziałeś że nie wiesz co to miłość, więc może On boi się mówić
o tym? – zamurowało mnie. Coś musi w tym być. Nagle poczułem ukłucie w głowie.
- Ty
coś wiesz.. – zacząłem powoli.
- Niby
co wiem? – Dae spojrzał na mnie ciekawskim wzrokiem.
- O
czym myśli nasz lider! – wstałem.
- No
właśnie nie wiem, ale wiem jedno. Pogadaj z nim o tym! – wyszeptał Daesung i
wstał.
Zobaczyłem jak do kuchni wchodzą pozostałe Big Bang’i. Spojrzałem na
Taesunga zabójczym wzrokiem, podziękowałem Daesungowi za obiad i wyszedłem z
kuchni nie patrząc na Kwona. Przechodząc obok poczułem zapach jego
zniewalających perfum. Puściłem się biegiem do swojego pokoju i trzasnąłem
drzwi, opadając na nie. Obrazy, które tak nagle pojawiły się w mojej głowie
zwaliły mnie z nóg. Przypomniałem sobie, jak często czułem ten zapach.
Wspomnienia we mnie ożyły z szybkością światła. Ji Yong przytula, Ji Yong
opowiada, Ji Jong dotyka, całuje delikatnie opierając dłonie na mojej klatce
piersiowej. Później rzuca mnie na łóżko, a ja ponownie czuje go przy sobie.
Czułem jak łzy spływają po moich policzkach, wymywając ból i strach. Nie wiem
ile tak siedziałem, ale gdy podniosłem się było już bardzo ciemno. Westchnąłem
głośno i wyszedłem ze swojego królestwa kierując się do łazienki. Czułem że
moje ciało jest jak z waty, a głowa nieznośnie ciążyła. Gdy po wejściu do
łazienki spojrzałem w lustro, przestraszyłem się – oczy jak u alergika, ubrania
wygiecione, włosy w nieładzie. Chyba zasnąłem przy tych drzwiach. Rozebrałem
się i wszedłem do kabiny. Chłodna woda
koiła mnie, a zapach żelu poprawiał nastrój. Gdy po raz 8 namydliłem swoje
ciało stwierdziłem że mam dość, więc dokończyłem spłukiwanie i sięgnąłem po
ręcznik. Ponownie stanąłem przed lustrem i zacząłem się wycierać. Materiał
ręcznika był przyjemny i miły w dotyku. W końcu odłożyłem go na miejsce i
ubrałem się. Brudne rzeczy włożyłem do kosza na brudy i opuściłem łazienkę. Na
korytarzu panowały egipskie ciemności. Dotykając ścian powoli stawiałem kroki.
Nagle poczułem jak coś ciągnie mnie za rękę i przyciska do ściany.
Zdezorientowany zacząłem szybciej oddychać, gdy poczułem delikatny dotyk na
ustach. Wciągnąłem powietrze i wiedziałem gdzie jestem.
Położyłem dłonie na jego karku, splatając palce.
Przytrzymałem jego głowę i wysunąłem język. Usta i język Ji Yong’a chętnie
rozpoczęły walkę. Czułem jak cały smutek i rozgoryczenie ulatnia się ze mnie.
Teraz ważny był tylko mój Dragon. Jego dłonie przesuwały się po moim ciele,
powodując przyjemne dreszcze. Jego usta coraz mocniej wpijały się w moje, a ja
przestawałem myśleć. Zdałem się na instynkt i postanowiłem dominować. Zdjąłęm
dłonie z jego karku i oplotłem go w pasie unosząc kilka centymetrów nad ziemią.
Czułem jak jego paznokcie wbijają się w moje plecy. Położyłem go na łożku i
powoli zacząłem podnosić jego koszulkę. Czułem jego umięśnony brzuch, jego
delikatną skóre. Przesuwałem ręce coraz wyżej, czując jak Dragon nie panuje nad
swoim ciałem. Podniosł nas do pozycji siedziącej i jednym ruchem zdjął ze mnie
koszule. Zrobiłem to samo z jego ubraniem i wpiłem się w jego usta. Były dla
mnie największą słodyczą. Moje dłonie coraz namiętniej i pewniej przesuwały po
jego ciele. Słyszałem jak cicho jęczy i zaciska ręce na moich plecach.
Całowałem go namiętnie po szyi, a on wyginał się pode mną niemo prosząc o
więcej. Poczułem jak jego dłoń wędruję od karku aż do podbrzusza. Wstrząsnął
mną dreszcz. Nie wiedząc kiedy znalazłem się pod nim bez spodni. Teraz to on
całował mnie po szyi i językiem sunął po moim ciele. Gdy poczułem jak ssie
mojego sutka, mimowolnie poruszyłem biodrami. Jego pocałunki robiły się coraz
brutalniejsze i czułem jego członka na swoim udzie. Podciągnąłem go do góry i
zacząłem go całować. Powoli odpiąłem jego spodnie pozbywając go wszelkiej
odzieży. Odsunął się ode mnie i usiadł obok. Wiedziałem że jego oczy płoną, a
jego ciało rozpada się pod wpływem emocji. Nieśmiało zdjął ze mnie bokserki i
przejechał dłonią po moim bardzo sztywnym członku. Powaliłem go na pościel i
delikatnie rozszerzyłem jego uda. Jego pocałunki robiły się delikatne i
niezdarne. Krótkim pocałunkiem dałem mu znak i wszedłem w niego. Starałem się
nie stracić równowagi, nie chciałem go w żaden sposób zranić. Cicho jęczał i
zaciskał pięści. Jednakże nie pozwolił mi przestać, oplatając moje biodra
nogami zaciskając je mocno. Wszedłem w niego do końca i usłyszałem cichy krzyk.
Odczekałem chwile, liżąc jego szyję. Gdy sie uspokoił, zacząłem się poruszać.
Moje ciało drżało z każdym dotykiem Dragona. On cicho stękał i słyszałem jak
wypowiada moje imię. Nagły zastrzyk energii wdał się w moje żyły i ruszałem
biodrami coraz szybciej, cicho krzycząc. Czułem że jestem blisko, więc
wykonywałem coraz głębsze i szybsze ruchy. Oboje byliśmy blisko. Ji Yong
krzyknął moje imię i poczułem jak spuścił się na moje ciało. Chwilę później
uczyniłem to samo, zostawiając cząstkę siebie w Nim. Próbowaliśmy się uspokoić.
W końcu gdy już Dragon oddychał normalnie, usłyszałem:
- Seung
Hyun, wybacz mi to, co wczoraj zrobiłem.
-
Wybaczyłem już dawno.
-
Seungie.. – przytulił mnie mocno. – Proszę Cię, spróbuj mnie pokochać.
-
Obiecuję że spróbuję.
-
Kocham Cie Choi, pamiętaj o tym. – ucałowałem jego czoło, odgarnąłem włosy i
wyszeptałem:
-
Jesteś dla mnie wszystkim Kwon. – przykryłem nas kołdrą i głaskając Dragona po
ramieniu zasnąłem. W końcu mój Ji Yong wrócił.
Omom *3* Aż mnie dreszcze przeszły.
OdpowiedzUsuńNawet nawet ^^ Nie no co ja gadam... Mój G-D zawsze bosko wypada gdziekolwiek i kiedykolwiek! ^^ Zaciekawiłaś mnie Zapraszam na mojego bloga: shineeyaoistories.blogspot.com
OdpowiedzUsuń